Adrian "Zetural" Dziadkowiec assistant coach Devils.One w rozmowie z Bartkiem Klepaczewskim rozlicza się z EU Masters w wykonaniu swojego zespołu, opowiada o projekcie Scouting Grounds, pracy w roli pierwszego trenera i potencjalnym pojedynku zespołów "Diabłów" w Polskiej Lidze Esportowej.
Bartek Klepaczewski: Występ Devils.One na EU Masters był bardzo burzliwym tematem w Polsce. Jak oceniasz turniej z perspektywy czasu?
Adrian "Zetural" Dziadkowiec: Na EU Masters mieliśmy świadomość swoich problemów i nie wiedzieliśmy, czego spodziewać się po innych zespołach. Co mam przez to na myśli - po Ultralidze wszystko było pewne. Rogue Esports Club to najmocniejszy klub na EU Masters. My nie mamy z nimi wielkich szans, ale będziemy walczyli. Wiemy też mniej więcej, jak mocne będą inne drużyny na turnieju.
Ale gdy zaczęły się play-iny, to okazało się, że nasze założenia nie mają znaczenia. Do tego dochodzi forma dnia i nagle jakaś drużyna wyciąga coś, czym nigdy wcześniej nie grała. To sprawiło, że mieliśmy sporo obaw, ale wydaje mi się, że z nimi daliśmy sobie radę. To co nam najbardziej przeszkadzało to problemy "długoterminowe". Na przykład w ostatniej serii na MAD Lions, to były dwie gry, gdzie zbudowaliśmy sobie olbrzymią przewagę i powinniśmy byli wygrać, ale nie udało nam się tego zrobić. I to jest coś, o co mamy do siebie pretensje wszyscy - gracze i sztab trenerski. Po prostu jesteśmy drużyną, która potrafi zacząć, ale nie może skończyć. I dla mnie to jest jedyny taki poważny wniosek z EU Masters, mimo tego, że jest taki prosty.
Skupiając się tylko na meczu z MAD Lions, moim zdaniem oni byli dwa razy do ogrania. Co zidentyfikowaliście jako główny problem w tej serii? Z zewnątrz to wyglądało jak jakaś mentalna blokada. Widziałem was zamykających gry z mniejszą przewagą.
Na to składa się bardzo dużo czynników. Ale gdybym miał coś wypunktować, to balonik Devils.One był mocno napompowany. Do tego też odnosili się casterzy Ultraligi. Ale to dlatego, że my graliśmy dobrze. Byliśmy pretendentem do wyjścia z play-inów, ale wydaje mi się, że tej presji było trochę za dużo. Tylko ja nie chcę tutaj winić społeczności. Wręcz przeciwnie. Jestem wdzięczny, że wszyscy zaczęli nam kibicować. Tak szczerze. W trakcie Ultraligi dostawaliśmy troszkę batów, za bycie EPC potem Devils.One, w meczach na IHG wszyscy byli przeciw nam, a w finale zdobyliśmy serca kibiców i na EU Masters okazało się, że wszyscy nam kibicują. I wydaje mi się, że to było coś, czego gracze nie byli jeszcze nauczeni.
Nikt poza Cinkrofem nie pracował w tak dużym projekcie, nie był w organizacji, w której jest tyle oczekiwań i nagle, są faworytami i wszyscy ich wspierają. To był pierwszy taki raz w ich karierze. I masz rację. Problemem była głowa, a przyczyną ten hype, który otoczył graczy i niektórych przycisnął, bo tak jak mówisz, te gry były do domknięcia.
Trzy zespoły, które awansowały z play-inów doszły do półfinałów turnieju. W moim odczuciu były one w waszym zasięgu i nie byliście od nich wyraźnie słabsi. Czy jest to jakieś pocieszenie i może motywacja?
To jest zdjęcie klapek z oczu. Po przegranych play-inach zaczęliśmy patrzeć na te zespoły przez pryzmat meczów treningowych i ich spotkań w ligach regionalnych. Zobaczyliśmy Rogue Esports Club i stwierdziliśmy - "Ej, oni nie wytrzymują presji. Mieli ten problem z nami w finale. Teraz grają na Misfits i mają tak ogromną przewagę, a choke'ują". Potem patrzymy na Misfits Premier i wychodzi na to, że Lider carruje każdą grę, ale gra tylko Irelią. Czemu nikt jej nie banuje? Potem jest finał i pierwszy kadr na zawodników, widzimy graczy SK Prime i to już jest jasne, że oni pękli psychicznie.
Dlatego po play-inach i całym EU Masters przestaliśmy oceniać graczy jako statystyki na kartce papieru. Zaczęliśmy się bardziej zastanawiać, w czym zespoły są złe/dobre i nad ich mentalem. Wygrana z Misfits Premier, które zajęło pierwsze miejsce, dała nam mniej, niż świadomość tego, że presja może być zarówno czymś dobrym, jak i czymś złym. Poczuliśmy to, obeszło nas to i teraz możemy się do tego ustosunkować. Do kolejnego EU Masters teraz dużo czasu, a my już na treningach pojawiają się zwroty ode mnie czy od Adriana (Hatchy'ego - przyp.red): "Pamiętajcie, robimy to, żeby być gotowymi na następne EU Masters".
Po EU Masters mieliście wolne, ale w międzyczasie zagraliście Polish Open...
I tutaj to samo. W ostatnim meczu na Illuminar mieliśmy 10 tysięcy sztuk złota przewagi. I co się stało? Nie zamknęliśmy gry. Ale to faktycznie przyczyny były trochę inne, bo nie trenowaliśmy.
Potem nastąpiła zmiana szkoleniowca, bo przejąłeś pierwszą drużynę w ESL Mistrzostwach Polski i Polskiej Lidze Esportowej. Jak się czujesz w roli pierwszego trenera Devils.One?
Bardzo fajnie. Dla mnie największą wątpliwością przed podjęciem pracy w Devils.One było czy podołam byciu assistant coachem. To, co wcześniej robiłem czy amatorsko, czy w sezonie zerowym Ultraligi w Akademii to byłem head coachem. A bycie asystentem to nadstawianie drugiego policzka, ustępowanie miejsca i wykonywanie zadań swojego szefa. I o ile nie miałem wątpliwości, że Hatchy jest kompetentny, to miałem wątpliwości czy ja mam dość pokory. Zmierzyłem się z tym i były cięższe momenty, gdy gryzłem się w język, bo takie jest moje zadanie, ale podołałem. I myślę, że zasłużyłem na szansę, która teraz nadeszła.
Teraz gramy PLE, później ESL MP i zobaczymy. Jedziemy oczywiście po zwycięstwo. Mój styl różni się trochę od stylu Hatchy'ego, więc inaczej trenujemy i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Tak naprawdę koniec końców nieważne czy pracujemy po pięć, czy po dwadzieścia godzin dziennie. Ważny jest wynik. Jak wygramy - sukces, jak nie - coś zrobiłem źle.
Gdy porównujesz siebie z teraz i sprzed rozpoczęcia pracy w Devils.One, co się zmieniło?
Jak chodzi o moją wiedzę, to dużo się nie zmieniło. Paradoksalnie kiedyś oglądałem więcej rozgrywek niż teraz. Jakiś rok temu potrafiłem oglądać po dziesięć godzin dziennie, a teraz bardziej dwie albo trzy zależy od tego, jak napięty mamy grafik.
Natomiast zmieniła się moja perspektywa. Wchodząc tutaj, usłyszałem, że naszym kapitanem będzie Cinkrof. Myślę sobie "O Jezu. Cinkrof. Gość gra w Hiszpanii, tu finał, tam finał niesamowicie znana postać, grał w EU LCS. WOW". I wiesz pierwsze spotkania, ja cały spięty, bo mam świadomość, że pracuje z gwiazdami i składem, który jest złożony, żeby wygrać wszystko. Mija tydzień i nagle mam świadomość, że Cinkrof jest człowiekiem takim jak ja. A co więcej, wiem od niego nawet więcej i są rzeczy, w których mogę mu pomóc, a on może pomóc mi.
Skoro już rozmawiamy o zawodnikach, to jak oceniasz "Scouting Grounds"? Jakie były wasze założenia przed projektem?
W esporcie mamy ten problem, że ciężko nazwać kogoś specjalistą. Nikt nam nie daje uprawnień, żeby tak się nazywać. I to jest piękne w tym, co robi teraz Sawik. On mówi, że nie wyobraża sobie, żeby nie było piętnastu zawodników rywalizujących o miejsce w pierwszym składzie. A w esporcie jest to tak szalona perspektywa, że gdybyś zapytał w innych ligach regionalnych, to część drużyn pewnie powiedziałaby, że jesteś głupi, bo zawodnicy muszą być w pięciu, bo muszą się zgrywać, bo będą się bali, że chcemy ich wymienić. Dla mnie tylko ten ostatni punkt może być problemem.
Ale jeśli nasi gracze będą żyli w obawie, że my ich chcemy wymienić, to znaczy, że coś w tym systemie jest nie tak. Bo to powinno działać tak, że jeśli będziemy mieli akademię, to nasi gracze powinni być zmotywowani, żeby być w pierwszym składzie. Oni nie powinni bać się tego, że zostaną wymienieni. To dla nich powinna być tylko motywacja do dalszego rozwoju. Dlatego moim zdaniem Souting Ground to jest projekt, który wypali i tak prywatnie spekuluję, że w 2020 roku ktoś z SG będzie w pierwszym składzie Devils.One. Myślę, że każdy z tych graczy ma potencjał i już teraz to jest zespół na TOP 4 Ultraligi.
Zaraz po zakończeniu Scouting Grounds i ogłoszeniu zwycięzców zaczęliście publicznie proponować wypożyczenie nowych zawodników - nawet całej piątki. Czy czternaście spotkań w Ultralidze w innej drużynie da im więcej niż: możliwość trenowania pod okiem specjalistów z Devils.One, treningi z pierwszym zespołem, branie udziałów w scrimach z lepszymi partnerami, do których organizacja ma dostęp i wymiana poglądów z zawodnikami pierwszej drużyny?
To jest kwestia perspektywy. Ja powiem, że lepiej, żeby zostali z nami. Natomiast gracze chcą grać w Ultralidze. Ostatecznie jesteśmy organizacją, której zależy na graczach, więc myślę, że możliwość pokazania się jest dla nich okej. Bo gdy ich wypożyczymy, to nie mamy z nimi kontaktu. Mają pewnie dostęp do bootcampu w EPC, ale my im nie pomagamy i oni działają jako podmiot związany z inną organizacją, tylko gdzieś tam z tyłu są z nami związani kontraktem. Dlatego ważny jest dla nas aspekt edukacyjny. Mamy teraz kilka miesięcy, żeby udowodnić im, że odchodząc od lig i występów o dużą stawkę, a skupiając się na pracy nad sobą, za pół roku będą dwa razy bardziej atrakcyjni na rynku transferowym.
Na razie jednak cała piątka ze Scouting Grounds występuje w barwach Devils.One. Obie drużyny zagrają nawet na PLE. Jak to jest rozwiązane organizacyjnie?
To będzie drabinka, a my jesteśmy po przeciwnych stronach, więc najwcześniej możemy spotkać się w finale. Oczywiście, jeśli dojdzie do tego finału, to ludzie będą spekulować. Natomiast organizator imprezy się na to zgodził, kwalifikacje były otwarte, nasza drużyna mogła w nich zagrać i je wygrała. Gdybyś zapytał, czy można jakoś sprawdzić, czy mieliśmy jakieś ustalenia wewnętrznie - kto ma wygrać, to pewnie tego sprawdzić się nie da. My natomiast staramy się budować jak najbardziej wiarygodny produkt na polskiej scenie, prowadzimy badania o esporcie i gdyby ktokolwiek pomyślał o tym logicznie, to ryzyko czegoś takiego jest dla nas po prostu głupotą. My nie chcemy bić się o to, żeby jedna nasza drużyn wygrała z drugą. To zupełnie nie o to chodzi. Ale myślę, że jest duża szansa, że spotkamy się w finale.
To jak będzie wyglądał pojedynek trenerski w takim finale?
Ja dalej prowadzę pierwszą drużynę, a Hatchy z Hachimanem odpowiadają za drugi skład. Nie wiem jeszcze, na którego z nich w tej sytuacji będę draftował, ale tutaj tylko zwycięstwo wchodzi w grę, więc żadnej taryfy ulgowej nie będzie.
"First Win Of The Day" to poranna transmisja LIVE poświęcona League of Legends, której gospodarzem jest Bartek Klepaczewski. W dzisiejszym odcinku zobaczyliśmy cały misz-masz tematów. Rozmawialiśmy o nieobecności Yoppy podczas finałów EU Masters, formacie play-offów EUM, LEC i ESL MP, oraz omawialiśmy składy polskich organizacji.
Devils.one na początku 2019 roku weszło na naszą scenę z jednym tylko celem. Mieli być najlepsi. Wtedy jeszcze pukałem się w czoło, nie wierząc, że ktoś przełamie naturalny, wydawałoby się, porządek świata. Kilka miesięcy później "diabły" mają na swoim koncie dwa trofea i wygląda na to, że trzecie jest tylko i wyłącznie kwestią czasu.
Płock i Gelsenkirchen dzieli prawie tysiąc kilometrów. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nic ich ze sobą nie łączy. To jednak nieprawda. Dzięki swoim klubom sportowym oba miasta mają ze sobą wiele wspólnego. Barwy klubów piłkarskich - Wisły i Schalke - są niebiesko białe. W ostatnim sezonie oba zespoły nie świętowały sukcesów i nie dużo im brakowało do spadku z ligi. Ale co najważniejsze to ich drużyny League of Legends przechodzą bardzo podobną drogę.
"First Win Of The Day" to poranna transmisja LIVE poświęcona League of Legends, której gospodarzem jest Bartek Klepaczewski. Dziś podsumowywaliśmy okres między splitami Ultraligi w wykonaniu polskich zespołów ubolewając jednocześnie nad brakiem stabilizacji na rodzimej scenie League of Legends.
ESL Mistrzostwa Polski od zawsze budziły wielkie emocje. Nie inaczej jest i tym razem. Po tygodniach zaciętej rywalizacji na placu boju pozostało już tylko trzech pretendentów do tytułu, a każdy z nich gra nie tylko o tytuł mistrza Polski.
Przed spotkaniami półfinałowymi pierwszego sezonu Ultraligi redaktorzy naszego portalu udali się z wizytą do Esports Performance Center porozmawiać ze sztabem i zawodnikami devils.one. W rozmowie z Bartkiem Klepaczewskim Jakub "Cinkrof" Rokicki opowiedział o powodach powrotu na polską scenę, różnicach między Finnem i Agresivoo i dlaczego tylko on jest w stanie wygrywać Nunu w Ultralidze.
Na dzień przed spotkaniem devils.one kontra Illuminar Gaming w play-offach drugiego sezonu Ultraligi w mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się informacje o kontuzji jednego z zawodników devils.one. Całą sprawę wyjaśniła sama organizacja, która poinformowała o operacji swojego midlanera Mateusza "Matislawa" Zagórskiego.
Mimo że finał z nazwy był mały, to małego nic w nim nie było. Zwycięzca spotkania awansował do wielkiego finału i zapewniał sobie miejsce w EU Masters. Pezegrany zajmował 3. miejsce i jego sezon kończył się fiaskiem. Porażka nie wchodziła w grę. Starcie Illuminar Gaming i devils.one elektryzowało całą polską społeczność League of Legends.
Przygoda Hatchyego w devils.one dobiegła końca. Wszystko zaczęło się w styczniu tego roku a, kończy po 10 miesiącach. Tego nie spodziewał się nikt, tuż po sukcesie, jakim było zwycięstwo w Euro Cup, z organizacji odchodzi jedna z czołowych postaci, Adrian "Hatchy" Widera.
Drugi tydzień rozgrywek Ultraligi zapowiada się niezwykle interesująco. Zobaczymy m.in. starcie nieprzewidywalnego zespołu ACTINA PACT z metodycznie grającą ekipą Esports Performance Center. Czeka nasz też pojedynek niepokonanych w pierwszej kolejce formacji Pride oraz Rogue Esports Club.
Kolejny dzień zmagań w Ultralidze zapowiadał się naprawdę przednio. ACTINA PACT podejmowała Esports Performance Center a Illuminar Gaming miało pokazać, że dalej należy do czołówki ligi. Najpierw jednak czekał nas mecz Rogue Esports Club oraz Indictive Esports.
Po szalonym pierwszym dniu trzeciej kolejki Ultraligi apetyty były ogromne. Dzisiejsze spotkania prezentowały się jednak bardzo apetycznie. Na przystawkę zaserwowano nam mecze Illuminar Gaming kontra Indictive Esports oraz Esports Academy kontra ACTINA PACT. Daniem głównym było starcie Wisły Płock z Rogue Esports Club a na deser został pojedynek tygodnia z udziałem Pride i Esports Performance Center, którego stawką było drugie miejsce w tabeli. Zacznijmy jednak od początku.
Przed nami kolejna kolejka zmagań w Ultralidze. Tym razem zobaczymy jak Illuminar Gaming oraz Wisła Płock Esports poradzą sobie w starciach z najlepszymi ekipami w lidze. Co więcej, będziemy świadkami pierwszego w historii pojedynku pomiędzy Pride i ACTINA PACT, który nie zostanie rozegrany przy użyciu granatów i karabinów.