Właśnie trwają Worlds 2020, czyli mistrzostwa świata w League of Legends. Najlepsze drużyny z całego świata, mimo pandemii, spotkały się w Szanghaju i od początku października rywalizują o tytuł mistrzowski oraz nagrody z puli milionów dolarów. Już w sobotę, 24 października o godzinie 12:00, rozpocznie się spotkanie półfinałowe, w którym zobaczymy Marcina "Jankosa" Jankowskiego, który razem z kolegami z G2 Esports będzie rywalizował z najlepszą drużyną z Korei Południowej, Damwon Gaming.
O mistrzostwach świata League of Legends najlepiej myśleć, jak o piłkarskiej Lidze Mistrzów, ale z drużynami z całego świata, a nie tylko z Europy. O ile w piłce, wykluczając resztę świata, żadnych pretendentów do tytułu nie pomijamy, tak w LoLu od lat dominują Azjaci - głównie Koreańczycy i Chińczycy. Dlatego też osiągnięcia Jankosa są tak imponujące.
Patrząc przez pryzmat Polski, jest on tym, kim Robert Lewandowski w polskiej piłce. Zdecydowanie najlepszy zawodnik z naszego kraju, grający dla europejskim giganta, jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy zawodnik na swojej pozycji. Wzór do naśladowania dla młodych graczy, z sukcesami w rozgrywkach ligowych oraz turniejach międzynarodowych.
>>> Kim pan jest, panie Jankos? Jak Polak dotarł na szczyt i został gwiazdą światowego formatu<<<
O ile drogę Lewandowskiego do zwycięstwa w Lidze Mistrzów w zeszłym sezonie każdy zna, tak o tym, jak Jankos wchodził na szczyt, większość z was zapewne nawet nie słyszała. Całą historię możecie przeczytać tutaj, ale skrócona wersja, wygląda mniej więcej tak.
W wieku 17 lat Jankos porzucił naukę w technikum gastronomicznym w Poznaniu i razem ze swoją ówczesną drużyną pojechał do Niemiec grać w kwalifikacjach do odpowiednika najważniejszych rozgrywek w Europie. Ku zaskoczeniu wszystkich udało im się wywalczyć awans. W ten sposób w 2014 roku Jankos awansował do EU LCS i od tamtej pory gra tam w najlepszych drużynach, chociaż na sukcesy musiał trochę poczekać.
Zanim w ogóle udało mu się zagrać w finale EU LCS, zakwalifikował się na mistrzostwa świata w 2016 roku. Tam, na przekór wszystkim, dotarł z drużyną aż do półfinału. Dwa lata później powtórzył ten sukces, a w rozgrywkach ligowych wreszcie przebił barierę półfinału i zagrał w meczu decydującym o tytule, ale niestety jeszcze nie udało mu się zająć pierwszego miejsca.
Wszystko zmieniło się w 2019 roku. Jankos wygrał swój pierwszy sezon w Europie, potem drugi, podczas którego został MVP ligi. W międzyczasie razem z drużyną wygrał MSI, turniej dla regionalnych mistrzów organizowany w połowie roku. Na Worlds 2019 awansował aż do wielkiego finału, ale niestety nie udało się go wygrać. Teraz Polak staje przed szansą, by znów móc zagrać o trofeum.
Jednak o ile w zeszłym roku jego drużyna była jednym z głównych kandydatów do triumfu, w tym roku nie jest już tak kolorowo. Ich rywale to mistrzowie Korei. Od 21 czerwca, czyli swojego pierwszego meczu w sezonie letnim, zespół przegrał tylko 6 z 42 rozegranych map. Z kolei G2 Esports, drużyna Janksa, przegrało 16 z 45 rozegranych map od początku letniego sezonu w Europie.
Jednak jeśli jest ktoś, kto może pokonać ekipy ze wschodu i po raz pierwszy od 2011 roku przywieźć trofeum do Europy to właśnie G2 Esports i najlepszy polski zawodnik w historii, Marcin "Jankos" Jankowski.
Początek meczu półfinałowego zaplanowano na godzinę 12:00 w sobotę, 24 października. Transmisja z polskim komentarzem dostępna będzie na platformie Twitch oraz YouTube.
Worlds 2020 weszło w fazę półfinałów. W pierwszym pojedynku o wejście do finału mierzyli się mistrzowie Europy - G2 Esports oraz mistrzowie Korei - Damwon Gaming. Polscy fani szczególnie mocno trzymali kciuki za G2, ponieważ w barwach hiszpańskiej organizacji występuje nasz rodak - Marcin "Jankos" Jankowski.
Po zwycięstwie z Team Liquid już tylko jedna wygrana dzieliła G2 Esports od awansu do ćwierćfinałów Worlds 2020. Ich kolejnym rywalem było Machi Esports, które chwilę wcześniej przegrało z Suning i kolejna porażka eliminowała ich z turnieju.
Ostatni dzień pierwszej połowy fazy grupowej Worlds 2020 już się rozpoczął. Po raz kolejny w pierwszym spotkaniu mogliśmy oglądać mistrzów Europy - G2 Esports, którzy mierzyli się tym razem z reprezentantami LCS, Team Liquid.
Po dniu przerwy weszliśmy w decydujący etap fazy grupowej Worlds 2020. W kolejnych dniach dowiemy się, kto zagra w ćwierćfinał mistrzostw świata, a jako pierwsze, poznamy rozstrzygnięcia w grupie A, gdzie Europę reprezentuje G2 Esports.
Zakończył się piąty dzień fazy grupowej Worlds 2020. W grupie A triumfowało Suning, ale G2 Esports zagra w ćwierćfinałach turnieju po zajęciu drugiego miejsca. Kolejny dzień turnieju z Bartkiem Klepaczewski omówi Michał "Marin1" Baranowski, analityk K1CK Neosurf.
Cóż to był za mecz! Jankos i koledzy z G2 po pełnym emocji spotkaniu pokonują w hicie dnia Rogue. G2 w pewnym momencie miało nóż na gardle i było blisko od utraty tytułu jedynej niepokonanej drużyny w 2020, ale ostatecznie dali rade. Ponadto swoje aspiracje do wyższej pozycji w tabeli zaczynają pokazywać Misfits i MAD Lions, które grają lepiej, a Vitality i Schalke dalej pozostaję bez wygranej, aktualny bilans drużyn to 0:5.
Cały split zmierzał do tego jednego, decydującego starcia. W końcu w finale LEC spotykały się dwie najbardziej utytułowane drużyny w historii europejskich rozgrywek, które po raz kolejny zdominowały konkurencję w sezonie zasadniczym. Fnatic chciało powrócić na tron po roku przerwy i ochronić swoją przewagę w tytułach mistrzowskich, a G2 walczyło o obronę tytuły i dogonienie swoich odwiecznych rywali w ilości zdobytych mistrzostw starego kontynentu.
Najlepsze drużyny w Europie już dziś przystąpią do zmagań w fazie play off League of Legends European Championship. Jako pierwsi w szranki staną obrońcy tytułu G2 Esports, a ich rywalem będzie zespół samych niemal debiutantów czyli MAD Lions.
Nad ranem zakończyła się gala wręczenia nagród The Game Awards, jednej z najbardziej prestiżowych nagród w branży gier wideo na świecie. Jednak od pewnego czasu Game Awards wyszły poza nagradzanie najlepszych produkcji, deweloperów i tytułów dodając do gali kategorie stricte esportowe. Dzięki temu w tym roku kolejne wyróżnienie zgarnął Marcin "Jankos" Jankowski, którego drużyna - G2 Esports - została wybrana esportową drużyną roku 2020.
Przywykliśmy już do tego, że starcia tych drużyn widzimy w finale. Ten split przyniósł nam jednak inną historię. Origen i G2 przegrały pierwsze mecze w fazie pucharowej i musiały walczyć w dolnej drabince. Organizacje i gracze na pewno byli z tego średnio zadowoleni, natomiast jako fani mogliśmy tylko zacierać ręce i szykować się na show.
Po tygodniu przerwy czas na powrót najlepszej europejskiej ligi League of Legends, już za kilka godzin rozpocznie się trzeci tydzień LEC, a w nim kolejne hity, pierwszego dnia czeka nas pojedynek, w którym Jankos stanie naprzeciwko Inspireda i swojego byłego kolegi z zespołu - Vandera. YoungBuck wejdzie w rywalizację ze swoją byłą drużyną, jego Excel podejmie Fnatic. Zapowiada się gorąco.
Podczas trzeciej kolejki LEC studio w Berlinie odwiedzili Bartek Klepaczewski oraz Fryderyk "Veggie" Kozioł. Po meczu tygodnia pomiędzy G2 Esports i Fnatic panowie mieli okazję porozmawiać z Marcinem "Jankosem" Jankowskim, prawdopodobnie najbardziej popularnym polskim esportowcem. "Wiadomo, że co jakiś czas ktoś pisze, że jestem zdrajcą narodu i żebym mówił po polsku, ale wiem, że są to dzieci albo ludzie, którzy nie są na tyle wykształceni, żeby mówić drugim językiem, którym posługuje się cały świat" - mówi jungler G2. Ponadto opowiedział o spotkaniu z Fnatic, podejściu zespołu do wiosennego splitu, zdradził, przeciwko któremu z polskich leśników gra mu się trudniej oraz podzielił się planami na zakończenie kariery.